Wizja upadku e-handlu coraz bardziej realna
W obliczu straty ekonomicznej, wśród podmiotów z branży e-commerce rozegra się spektakl o przetrwanie. Zmiany systemu legislacyjnego spowodują, że sklepy internetowe stoczą zacięty bój o utrzymanie się na rynku. Walka o klienta, wzrost cen za produkty i agresywne kampanie reklamowe to tylko niektóre z opcji, jakie przyjdzie nam obserwować. Na pewno wiele serwisów polegnie w walce o klienta, nie podoławszy wzrostowi kosztów.
Polski handel internetowy
Rynek e-commerce idealnie dopasowuje się do potrzeb konsumenta. Polski nabywca jest inteligentnym klientem. Jeśli tylko ma taką możliwość, porównuje oferty w wyszukiwarkach cen i sprawdza opinie, by wybrać najlepszą propozycję. Internet jest miejscem, gdzie kupujący szuka sprzedającego, a nie na odwrót. Sklepy internetowe, poprzez swoją mobilność i prowadzone kampanie reklamowe, coraz silniej wspierają klientów w znalezieniu dokładnie tego, czego potrzebują, a następnie – w wywołaniu natychmiastowej reakcji „dodaj do koszyka”.
Zakupy internetowe oznaczają dla polskiego konsumenta przede wszystkim dużo niższe ceny, a dla przedsiębiorcy – znacznie niższe koszty niż prowadzenie stacjonarnego punktu sprzedaży. Dlatego firmy coraz częściej decydują się na zakładanie sklepów w sieci (wyłącznie lub równolegle do sprzedaży tradycyjnej). Liczba e-sklepów w ostatnich latach znacząco wzrosła. Niskie koszty oznaczają szybką stopę zwrotu inwestycji w e-commerce1.
Rynek handlu internetowego w naszym kraju bazuje na dwóch zasadniczych filarach: różnorodnej ofercie i atrakcyjnej cenie. W efekcie, wiele firm działa na minimalnej marży. Nowy podatek zabije zatem jeden z kluczowych atrybutów ich strategii działania.
Po co kolejny podatek?
Przez nałożenie nowego podatku, obywatel traci możliwość wydania tych pieniędzy na towary i usługi. Zatem spowalnia obrót. Od razu uwidacznia się perspektywa strat dla sklepów i producentów z powodu mniejszych wpływów.
To, co dla jednych jest korzyścią, innym przynosi stratę. Podatek zasila rządową kasę, a część z tych pieniędzy trafia do potrzebujących. Niestety, specyfika polskiego systemu podatkowego polega na zabieraniu coraz więcej, a dawaniu coraz mniej. Biorąc pod uwagę liczbę Polaków, tylko nieliczni skorzystają z programu 500+. Jednakże większość straci na tej sytuacji.
Podatek odbija się na portfelu obywatela. Wszędzie słychać o rządowym programie 500+, ale nie słychać o tym, że to nie państwo daje rodzinom dodatkowy przychód. Przychód ten zabierany jest innym obywatelom. Zatem kolejny podatek nie wprowadza zmiany2 tylko przynosi stratę innym. Jest to klasyczne przeniesienie kosztów z państwa na obywateli. Zamiast wprowadzić realną zmianę w gospodarce, rząd żongluje złotówkami między obywatelami. Temu zabierze, tamtym ujmie, za to obciąży obywatela, ale szczytnie wesprze wycinek społeczeństwa pod pozorem szeroko nagłaśnianej, „dobrej zmiany”.
Hamulec rozwoju branży e-commerce
Konsekwencje opodatkowania branży e-commerce można wyjaśnić przez analogię. Chłopiec (sklep internetowy) gubi czapkę wracając ze szkoły (zostaje obciążony kolejnym podatkiem). Rodzic (firma) jest zmuszony kupić mu kolejną. Gdyby nie ta nieszczęśliwa sytuacja, rodzic mógłby kupić chłopcu inne dobro, np. książkę (np. stworzyć aplikację mobilną swojego sklepu). Zatem w rozrachunku ostatecznym: zyskuje producent czapek (beneficjenci programu 500+), a traci chłopiec i autor/wydawca książki (programista aplikacji mobilnych). Strata nie napędza rynku tak, jak mogłoby się wydawać.
Aby utrzymać zysk z działalności, przedsiębiorcy pójdą jedyną, możliwą drogą: przerzucą podatek na towar lub usługę. Straci oczywiście klient, który robiąc zakupy zobaczy, że coraz mniej pozostaje mu na codzienne wydatki. W lawinie konsekwencji wprowadzenia wyższych podatków od handlu w sieci, tracić będą też lokalne sklepy. Różnorodny wybór i korzystne ceny – o tym niebawem trzeba będzie zapomnieć, planując zakupy w sieci.
Kolejną konsekwencją nowego opodatkowania, jest utrata prestiżu. E-commerce w Polsce jawić się będzie jako średnio opłacalne środowisko dla przedsiębiorców. Mniejsze organizacje będą borykać się z rosnącymi kosztami i rosnącym progiem opłacalności. Dla większych korporacji, sytuacja będzie o wiele korzystniejsza. Rząd „zmiecie” z rynku małe firmy, dając większe możliwości zysku dużym graczom. Wielkie korporacje stać przecież na koszty, jeśli w perspektywie mają szansę objęcia pozycji lidera w danej branży.
Ratunek dla e-handlu z… eksportu?
Szansą dla e-commerce może być eksport towarów na rynki całego świata. Wzorując się na takich gigantach jak aliexpress polscy przedsiębiorcy próbują samodzielnie promować swoje produkty za granicą i robią to z dobrym skutkiem. Bardzo ważne aby w tym dziele uzyskać wsparcie przedsiębiorców z innych krajów, którzy wywieraliby nacisk na swoje rządy, aby znieść bariery dla handlu transgranicznego (likwidacja ceł, niższe ceny przesyłek zagranicznych). Likwidacja ceł oznacza wzrost zamożności wszystkich obywateli żyjącej w strefie wolnego handlu, mają dostępne te same produkty po dużo niższych cenach. Zatem rozwój oferty polskich sklepów internetowych może być ukierunkowany na dotarcie do klientów z innych państw Unii Europejskiej, Ameryki Północnej, Południowej, Afryki, Azji czy nawet Australii. Oczywiście w przypadku większości działalności, docieranie do zagranicznego klienta nie będzie możliwe.
Konsekwencje spełnionych obietnic
Nie tylko branża e-commerce ma powód do obaw. Macki rządu, szukającego funduszy na realizację obietnic wyborczych, sięgają gdzie tylko się da. Banki i markety również zostaną obciążone dodatkowym podatkiem. Jednak chyba nikt nie jest tak naiwny, by pomyśleć, że banki i sieci handlowe ukorzą się pod ciężarem nowych kosztów. Oczywiste jest, że przerzucą je na swoich klientów.
Podatek od e-handlu może skutkować lawinowym zamykaniem się sklepów w sieci. Żeby udźwignąć nowe koszty, firmy będą musiały podnieść cenę. A jeśli w Internecie jest drogo, klient zacznie szukać towarów lokalnie. Lokalny handel to wyższe ceny. W efekcie, otrzymujemy sytuację, w której przedsiębiorcy (lokalni i prowadzący e-handel) będą ramię w ramię walczyć o każdą złotówkę i… niewiele zyskają. Dla konsumenta oznacza to dwie rzeczy - ograniczony wybór i wyższe ceny.
Zespół Portalu Konsumenta
1) Barbara Molga, E-handel - komunikuj ofertę Twojej firmy w sieci, Nowoczesne Zarządzanie nr 2/2011 w: http://www.comarch.pl/erp/nowoczesne-zarzadzanie/numery-archiwalne/e-handel-komunikuj-oferte-twojej-firmy-w-sieci/
2) Fryderyk Bastiat, Co widać i czego nie widać, https://www.google.pl/url?sa=t&rct=j&q=&esrc=s&source=web&cd=1&cad=rja&uact=8&ved=0ahUKEwj2p-6Srq7LAhXBHJoKHVdqBrsQFggcMAA&url=http%3A%2F%2Fcoin.wne.uw.edu.pl%2Flhardt%2FBastiatCoWidac.pdf&usg=AFQjCNEvkxKV--XoQKuzcHDViWsmbND6pA